niedziela, 22 lutego 2015
Kamianka - początek sezonu!
Niedziela, 22 lutego 2015 roku... Zima, podobno. Na termometrze mieliśmy dzisiaj osiem stopni i słoneczną pogodę. Skorzystałem z okazji i dobrze po obiedzie przejechałem się do lasu rzucić okiem na zimujące robactwo. W lesie leży śnieg, ale ule były czyste. Bliżej przyjrzałem się jednemu - temu, któremu myszy podgryzły dennicę, wyrzuciły listwę i wprowadziły się na krzywy ryj. Zdjąłem więc daszek, na odłożony daszek odstawiłem korpus, tak żeby została sama dennica. Na dennicy wśród liści, trocin ze zjedzonych plastrów i styropianowego śmiecia siedziała wyrośnięta, tłusta, ruda, leśna mysz. W pierwszej chwili zdębiała, ale zanim podniosłem dennicę, zwiała. Oczyściłem dennicę z mysich sików i innego śmiecia (martwych pszczół nie było - pewnie wszystkie zjadły) i podniosłem korpus, żeby go postawić z powrotem. Pod korpusem na daszku siedziała druga tłusta, ruda mysz. Znaczy, wprowadziła się rodzinka... Oczywiście zwiała w śnieg, a ja z korpusem w rękach nic nie mogłem zrobić. Obejrzałem potem tylko przez pajączki czy mam w ulu jeszcze jakieś zimujące pszczoły. Coś tam brzęczy i się rusza, czyli na razie nie jest źle - przeżyły wizytę sublokatorów. Ale trzeba będzie wrzucić im trochę ciasta dla wzmocnienia, bo myszy na pewno zeżarły pierzgę. Pies im mordę lizał, może dzisiejszej nocy zostaną pokarane, bo do ula nie wlezą.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
