niedziela, 1 marca 2015

Miód borowy jedzie na Zachód...

Wczoraj wyprawiłem córkę do Portugalii. Jej szkoła bierze udział w programie współpracy edukacyjnej w ramach EU, nazywa się to Comenius (http://www.comenius.org.pl/) Szkoła wysłała na tydzień sześcioro uczniów i trójkę nauczycieli. Ponieważ program z założenia ma prezentować europejską różnorodność, to niezbędne było zabranie ze sobą regionalnych wytworów na podarki i do prezentacji. A co na Kurpiach może być bardziej regionalnego niż puszczański miód? Więc trzeba było otworzyć szafę i z osobistych zapasów wyciągnąć osiem litrów ładnie skrystalizowanego miodku. Pojechał sierpniowy miodek z leśnej spadzi liściastej, łąkowo-ogrodowy wiosenny wielokwiat i najlepszy zeszłoroczny produkt mojej trzody, obiekt pożądania rodziny i znajomych - czerwcowy miodek z kwiatów czarnej jagody i kruszyny. Wszystkie naturalnie skrystalizowane w sympatyczną formę gęstego, ale mazistego kremu. Razem stanowiły mniej więcej połowę wagi walizki. Dzisiaj borowy miód będzie miał występ przed międzynarodową publicznością w Portugalii, obok wielkanocnych palemek, byśków z ciasta i kilku innych regionalnych drobiazgów. Jak go znam, to towarzystwo na koniec wyliże słoiki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz