wtorek, 30 czerwca 2015

Zwaliło się zielone gówno...

Zwaliło się zielone gówno prosto na śliczne listki kwitnących lip. Skutek - olewamy kwiatki, kto chciałby się takim detalem zajmować...



Zbieramy hurtem zielone gówno, pojedynczo


i zbiorowo


Pyszne, słodziutkie, zielone gówienko, mniam, mniam...

Miodobranie

Osiemnastego czerwca zrobiłem pierwsze w tym roku miodobranie. Jak na mnie to wyjątkowo późno, zwykle o tej porze miód mniszkowy tężał sobie w słoikach, a ja robiłem wirowanie miodu akacjowego z miasta, i kruszynowego z boru. Teraz jest inaczej - w mieście pierwsze ramki z sensowną ilością miodu z majowych sadów i akacji dało się odebrać dopiero w drugiej połowie czerwca, a borowa kruszyna czeka na dopakowanie liściastą spadzią. Sensowna ilość, to znaczy dwa półkorpusy.


Dwadzieścia półramek dadanta to zapasy zabrane w 3/4 z jednej rodziny - tej, która wyszła z zimy jako najsilniejsza, dopełnione ramkami z rodzinki drugiej - tej, która ledwie się uchowała.Zasilona czerwiem od mocnej sąsiadki była w stanie coś tam z akacji uzbierać.

Pożytek z tak późnego miodobrania jest taki, że ramki są załadowane od góry do dołu, a miód jest bardzo dojrzały.

Tak to wygląda w korpusie - widać, że pszczoły pogrubiły plaster

A tak przed i w trakcie odsklepiania. Ramka zapełniona od góry do dołu i całkowicie zasklepiona. Oczywiście nie wszystkie były takie, ale nawet te nieposzyte zawierały miód bardzo, bardzo dojrzały - po prostu nie zasklepiły go, żeby mieć do niego dostęp.
Potem jeszcze wirowanie (na ściankach wirówki widać ładnie krople miodu i drobiny wosku z odsklepiania, a na dnie jasnożółciutki miód z akacji)


Trochę mnie dziwiło, jak bardzo wysoki stożek tworzył się przy spuszczaniu miodu z wirówki na sito. To, że jest dojrzały było oczywiste, ale po położeniu kropli miodu na szkiełko refraktometru  zdziwiłem się drugi raz. 



Przyjmuje się, że 20% zawartości wody to granica dojrzałego miodu. Ten odebrany przeze mnie 18 czerwca ma niecałe 16 :)
W efekcie mam 15 litrów miodu dwóch rodzajów - około 8 litrów z okolicznych sadów uzupełnionego akacją i jakieś 7 litrów czystoakacjowego, na zdjęciu poniżej oba w ekologicznych słoikach z odzysku - pycha :)

środa, 10 czerwca 2015

Rozrachunek majowy

Pszczół z miasta nie wywiozłem w łąki na mniszki - uznałem, że nie ma sensu wieźć jednej silnej rodziny i jednej ledwo zipiącej, a potem jeździć pięćdzieciąt kilometrów przy okazji każdego przeglądu dla kilku litrów mniszkowego miodu. Ryzyko wyrojenia silnej rodziny i jej utraty uznałem za zbyt wysokie w relacji do potencjalnej korzyści. Miejskie robactwo pozbierało nektar z okolicznych sadów. I dobrze, teraz dopakowuje akacją - na nasze potrzeby wystarczy.
Miodu jagodowego w tym roku nie będzie - pogoda najwyraźniej nie sprzyjała zbieraniu pożytku z jagód. Mimo, że kwitły całe hektary, leśne robactwo nie miało z tego żadnych zapasów. Do tego stopnia miały biedę, że matki wstrzymały czerwienie. W ulach poprawiło się dopiero po zakwitnięciu kruszyny (końcówka maja).
I jeszcze jedno - ruszyłem z rejestracją sprzedaży bezpośredniej. Dostałem już numer weterynaryjny pasieki, mam zatwierdzony projekt technologiczny. Zostaje jeszcze zaadoptować niedoszły warsztat stolarski na pracownię (w trakcie), zrobić odpowiedni wpis do rejestru u powiatowego weta i jazda z tą sprzedażą...